Wednesday, December 30, 2009

Podwójna dawka szczęścia i lekki wkurw

Wczoraj nawiedzili mnie dwaj kominiarze, którzy sprawdzali wentylację w mieszkaniach całego budynku. Czy może być większy znak szczęścia? Pytanie tylko, czy to szczęście na te ostatnie dwa dni w roku, czy już na cały przyszły... Z tymi kominiarzami to ciekawostka, bo kilka dni przed świętami w drodze do pracy tez mijałem dwóch takich panów - trudno było nie zauważyć, bo ci warszawscy mają na plecach jak byk "kominiarz" napisane. Choć ci dwaj od wentylacji nie mieli, no ale trudno im nie wierzyć na słowo, kiedy pakują ci się do mieszkania, są ubrani na czarno i robią jakieś pomiary...


I już tak miałem cieszyć się tym nadmiarem szczęścia i przekazywać je bliźnim, kiedy jakaś gówniara na Marszałkowskiej trafiła we mnie zmiętą ulotką, którą kilka chwil wcześniej wzięła zapewne od kobiety stojącej przed wyjściem spod ronda Dmowskiego. Oczywiście dziewczyna nie rzuciła we mnie celowo. Rzecz w tym, co zrobiła. Zmiętą ulotkę nie rzuciła na chodnik gdzieś tam jakoś ukradkiem. Nie... Zmiętą rzuciła za swoje ramię wprost pod moje nogi... Pewnie chciała zaszpanować w ten sposób przed idącą z nią drugą gówniarą, zapewne koleżanką. Krzyczę: "Coś pani wypadło", ale albo zrobiłem to za słabo, albo mnie zignorowała. Na pomysł podniesienia ulotki i rzucenia w dziewczynę wpadłem za późno. Poza tym awantura byłaby gotowa...

O tym, że warszawiacy to śmieciarze nie dbający o swoje własne miasto, już się tutaj wypłakiwałem. Niech to będzie kolejny kamyczek do tego ogródka. Gówniarze...

4 comments:

  1. Nie panikuj, na pewno nie była z Warszawy. Tak zachowują się gówniarze na wyazdach. Poza swoim terenem. Tak, owszem, może mieszkać w Warszawie.

    A swoją drogą, czasami sam czuję się jak debil chodząc przez 30 minut z petem i jakimś innym śmieciem w ręku, bo w promieniu kilometra nie ma ani jednego kosza (na Rakowcu nie ma koszy jak w tym przejściu podziemnym). A jedyne kosze jakie widzę są na zamkniętych osiedlach.

    ReplyDelete
  2. Brakuje Ci koszy?
    Zobacz tu:
    http://alieninwarsaw.blogspot.com/2009/12/z-cyklu-warszawskie-absurdy.html

    ;)

    ReplyDelete
  3. No właśnie o tym przejściu pisałem. Kiedyś tam lazłem i też się nadziwić nie mogłem. A tego Canona co robiłeś nim zdjęcie, to ze Stanów sobie cwaniaku przywiozłeś. :)

    ReplyDelete
  4. owszem, a co to za znaczenie ma...?

    ReplyDelete