Thursday, January 28, 2010

Wołowska? Gdzie to?

Na szczęście zniknęły już z okolic metra Politechnika i stacji Dworzec Gdański jaskrawożółte billboardy reklamujące promocyjne ceny sprzętu w sieci Sferis. Jeden ze sklepów znajduje się w Galerii Mokotów. Według adresu na billboardzie - ul. Wołowska... (tak, z "W" w środku)

Tuesday, January 26, 2010

Idzie wiosna! Czuję to...

Dni są coraz dłuższe. Jest za dwadzieścia piąta, a za oknem jeszcze można dostrzec jasność. To już nie mrok a szarówka. Krzepiące!

Saturday, January 23, 2010

Z cyklu warszawskie absurdy: pl. Trzech Krzyży

Być może słyszeliście, że miasto ogłosiło konkurs na projekt architektoniczny przerobienai pl. Trzech Krzyży, tak by więcej było tam miejsca dla ludzi, a mniej dla samochodów. Projekt nie musi zawierać szczegółów dotyczących podziemnego parkingu, który planowany jest właśnie pod placem. Kiedy więc zrobią już nowy deptak, przyjdzie pora na zrywanie kostki i rozoranie placu, żeby wiercić parking. Gratuluję planowania i koordynacji!

Thursday, January 21, 2010

Plecak z pleców!

Kochani warszawiacy (nieważne tutejsi czy przyjezdni) !!!

Subwayowa etykieta wymaga, aby w metrze (zwłaszcza w godzinach szczytu) ściągnąć plecak z pleców i potrzymać go w ręce przynajmniej aż zrobi się luźniej. Inaczej ludzie próbują bezskutecznie przebić się w wolne miejsce i wystarcza iskra, żeby się nawzajem OPR.

Po kilku latach korzystania z nowojorskiego metra tłok w metrze warszawskim to pestka. Podczas godzin szczytu w Warszawie spokojnie mogłoby wejść do pełnego wagonu jeszcze z kilkaset osób. Żeby jednak wszyscy mogli skorzystać, musimy ze sobą współpracować. Komu się ścisk nie podoba zawsze może wziąć sobie taksówkę.

"Artyści" usunęli sople

Zrobili to tak "umiejętnie", że porwali metalową siatkę, która ma za zadanie łapać odpadające od starego budynku odłamki tynku. Najwyraźniej usuwanie sopli polegało po prostu na strącaniu ich na dół. Ciężkie kawały lodu padały na siatkę, która najwyraźniej nie wytrzymała pod ciężarem. Ciekawe, czy stały tam wówczas jakiekolwiek auta. Przy okazji, sople strącone, ale nie wywiezione. Bryły lodu wciąż leżą na podwórku. Widocznie pod karnym przymusem administrator musiał usunąć sople z budynku, ale leżeć tak to sobie one mogą do wiosny. No i czy wreszcie usuną ten zalegający śnieg pod blokiem?

Teraz poczekamy pewnie na usunięcie lub naprawienie siatki, która żadnego tynku już nie wyłapie, a ten przez dziury beztrosko spadać sobie będzie na parkujące przy budynku auta.

I tak powinienem się cieszyć, bo mogło być gorzej. Kolega opowiadał mi, że widział, jak gdzieś na mieście zrzucali śnieg z dachów wprost na samochody. Tam nikt nie bawił się w zakomunikowanie prośby o nieparkowanie...

Tuesday, January 19, 2010

Na patelni...

Zemściło się

Zemściło się podglądanie przez okna jak sąsiedzi bezskutecznie próbują wyjechać z podwórka przysypanego śniegiem i skutego lodem. Wczraj ja musiałem ruszyć auto z ulubionego przezeń miejsca, a to z racji brygady usuwającej sople z budynku. Ruszenie nie było łatwe, gdyż wokół kół zgromadził się zmaraznięty śnieg. Kiedy już udało się wyjechać, koła buksowały na lodzie. Jakoś jednak drobnymi kroczkami i z pomocą ręcznego udało się wykręcić.

Przy okazji, ktoś mógłby ten śnieg z tego podwóra w końcu wywieźć, naprawdę.... Administrator osiedla chyba hibernuje... Choć nie, sople usuwają.

Monday, January 18, 2010

Blackout, którego nie było

http://www.cire.pl/item,44605,1.html

Bez ładu i składu

Strasznie się ucieszyłem na widok nowych oznaczeń w przejściu podziemnym pod Rondem Dmowskiego. Wyraźne symbole i kolory, duże litery. Myślę sobie "Nieźle. Nareszcie!". Przyjezdni będą wiedzieli, którędy wyjść i jak dostać się na tramwaj. Jednak po chwili zauważyłem, że te stare biało-żółte oznaczenia też zostały. One są straszne, symbol autobusu od tramwaju odróżnia tylko pantograf, który na większości tych oznaczeń się po prostu ze starości starł. A pod Centralnym jeszcze gorzej, tam są jeszcze inne oznaczenia. Po prostu każdy z innej parafii...







Thursday, January 14, 2010

Soplu, pozwól żyć!

Sople zwisające z dachów są przerażające i piękne zarazem. Niestety także niebezpieczne, o czym mógł się przekonać każdy, na kogo coś takiego spadło. W Warszawie wymyślono jednak świetny sposób, jak sobie radzić z tym problemem. Zatrudnienie ekipy do usunięcia tych sopli byłoby za łatwe. Co lepiej zrobić, zamknąć teren pod zwisającymi soplami, otaczając go taśmą. Sęk w tym, że zamyka się w ten sposób jedyny odśnieżóny kawałek chodnika w najbliższej okolicy. Zalegający obok śnieg, uniemożliwia obejście tak oznaczonego terenu. W efekcie dochodzi do takich sytuacji, jaką zauważyłem wczoraj w Al. Ujazdowskich, gdzie ludzi zmuszeni byli po prostu iść po ulicy.


Swoją drogą po wpisie o odśnieżaniu auta na moim blogu pojawiły się reklamy (z tych automatycznie generowanych) o usługach odśnieżania dachów.

Tuesday, January 12, 2010

Zima trzyma

Od kilku dni nie mogę nie tylko ruszyć samochodu z zasypanego zmarzniętym śniegiem podwórka, ale również dostać się do auta, żeby choć go odpalić i zobaczyć, czy akumulator jeszcze żyje. Odgarniający śnieg z chodnika składowali go między stojącymi na parkingu samochodami (bo było najłatwiej), więc góra śniegu sięga mi do okna przednich drzwi. Coś z tym trzeba zrobić, bo na odwilż się nie zapowiada.



Tymczasem odczuwam niemal sadystyczne ciągoty do oglądania przez okno jak inni użytkownicy czterech kółek zakopują się w śniegu, próbując wyjechać z podwórka.

Sunday, January 10, 2010

Kierowca pługa zachował się jak debil

Zima zaatakowała w ten weekend, więc przewidując, co może dziać się na drogach wybrałem się do szkółki komunikacją miejską i dobrze zrobiłem, bo na miejscu działy się dantejskie sceny. Tak było w sobotę.

W niedzielę rano też zdecydowałem się skorzystać z usług ZTM, choć już troszeczkę wszystko zaczęło topnieć, jezdnie zaczęły znów nabierać swej naturalnej czarnej barwy, a to co na nich zostało to mokra rozjeżdżona breja. Wysiadam sobie na stacji Metro Politechnika i widzę, że od strony ronda jedzie pług śnieżny. Ze znaczną dość prędkością rozpryskuje breje, a że jedzie blisko krawędzi jezdni, cała breja trafia na chodnik.

Idzie sobie kobieta. Pług ma za plecami, więc go nie widzi. Facet w ciężarówce z pługiem, zamiast zwolnić, odjechać od chodnika albo zatrąbić na nią ostrzegawczo z premedytacją przeleciał się po niej odgarniętą z jezdni breją, tak że kobieta opłakiwała potem ślady błota od stóp do prawie pasa.

Drogowców zima stale zaskakuje. Nieprzyjemnie jeździć tak w kółko i odwalać syzyfową robotę. Frustraci za dużym kółkiem mogą się w ten sposób odegrać...

Thursday, January 7, 2010

Zamienił stryjek...

TVN mocno lansuje na mieście swój nowy serial "Majka". Duże billboardy, siaty na budynkach i do znudzenia powtarzana reklama radiowa z rzewną piosenką oznacza chyba, że wyczerpała się formuła serialu Brzydula, odkąd głównej bohaterce zdjęto okulary z oczu i aparat z zębów. Jak to ktoś kiedyś powiedział, Polacy nie lubią oglądać na ekranie ludzi brzydkich, ale poprawienie image'u Brzyduli już nijak lepiło się z tytułem tego serialu.

Więc stacja wytacza nowe działo (dzieło?), kolejny serial o jakimś kopciuszku, nieszczęśliwej dziewczynie (sadzę po reklamowej piosence)... Nie wróżę dłużej niż jednego sezonu. Choć do głównego targetu, czyli samotnych kobiet w ciąży, na pewno trafi...

Wednesday, January 6, 2010

Nie można, bo nie i tyle

Przeczytałem kilka dni temu, że już półtora roku minęło od wypadku, w którym student wpadł pod metro w Warszawie. Obiecano zamontowanie specjalnych pasów z wybrzuszeniami, aby osoby niewidzące wiedziały, gdzie kończy się krawędź peronu. Półtora roku!!!! I nic...

Urzędnicy tłumaczą się, że trzeba zmienić ustawę. Rozumiem tłumaczenie się przepisami, ale półtora roku to chyba przesada. To tak jakby dla nalepienia na peronie specjalnych pasów nie potrzeba przebudowywać stacji metra. Na ten temat wypowiadałem się już tutaj. Skoro barierą jest biurokracja, to może by zastosować jakieś tymczasowe rozwiązanie?

Urzędnikom wciąż brakuje inicjatywy. lepiej nic nie robić, niż zrobić coś za co może i pochwalą, ale ryzyko też jest takie, że może będzie OPR. Więc lepiej robić nic i tłumaczyć się przepisami.

Tuesday, January 5, 2010

Wyobraźnia i kreatywność

Przywykłem już do napisów na brudnych samochodach typu "Brudas" czy "Umyj mnie!". Dziś w drodze do pracy zauważyłem jednak coś, co mnie rozbawiło na resztę dnia. Na dostawczaku-półciężarówce ktoś napisał "Jak dorosnę, będę tirem".

Monday, January 4, 2010

Wystartuje, nie wystartuje?

I znowu się zaczęło. Przez święta było tak spokojnie, ale już wracamy do politycznej sieczki. Znowu zaczynają się domysły, czy Tusk wystartuje, a może jednak nie. Jak ten się wycofałby, to tamten by wystartował, a że ten się jeszcze nie zdecydował, to tamten też jeszcze się nie będzie zgłaszał.

Wierzyć mi się nie chce, by Tusk nie wystartował, choć gazeta Wyborcza próbuje mnie dziś przekonać, że z ramienia PO może wystartować Buzek, Bielecki lub HGW. Panie Pawle Wroński, czy wierzy Pan w te słowa, które osobiście pan dziś napisał? Borusewicz? Komorowski? Czy pan nie ma litości? Może ktoś z tylnych ław Sejmu? Wiem, Palikot może by się nadał, albo Gowin? Co na to GW?

To "trwanie w niepewności" będzie tak trwało z kilka miesięcy, bo przecież ci dwaj najważniejsi kandydaci ogłoszą start w wyborach jako ostatni. A do tego czasu będziemy do mieli czynienia z dalszym ciągiem medialnej wyliczanki na temat opcji, możliwości, alternatywy itd. Jak ten się wycofałby, to tamten by wystartował, a że ten się jeszcze nie zdecydował, to tamten też jeszcze się nie będzie zgłaszał.

Czyli coś w stylu:
"Jak Zefiryn CIACH, to Pafnucy BUM! Wtedy Makary RYMS, a Kapistran BĘC".

Kominiarze zadziałali

Trafiłem "trójkę" w lotto! Losowanie było w sylwestra. czy może być piękniejszy początek roku?

Friday, January 1, 2010

Noworoczny spacer po dziewiczym śniegu



Miło było przejść się do Łazienek w noworoczne przedpołudnie. W nocy napadało tyle śniegu, że trudno byłoby nie wykorzystać takiej okazji. Śnieg skrzypiał pod butami przyjemnie. Łazienki nie były opustoszałe, jak się okazało, nie my jedyni wpadliśmy na pomysł spaceru. Przed bramę południową zajechała taksówka, z której wysiadł pan z dwiema córkami. Widocznie poziom lakoholu we krwi z nocy sylwestrowej nie pozwolił mu osobiście prowadzić. Słuszne rozwiązanie. Ja sam zdziwiłem się o północy, że na moim podwórzu może zebrać się tak wiele ludzi. I widać też, że nie oszczędzali na zakupach fajerwerków.

Ale wracając do Łazienek, ktoś powiedział mi niedawno, że ponieważ park znajduje się niżej niż reszta okolicy miasta, wszystkie ciężkie metale osiadają właśnie na Łazienkach. Nie mogę przestać o tym myśleć za każdym razem kiedy przekraczam bramę południową, bo tamtędy zwykle wchodzę. Temat do kontemplacji podczas łazienkowych spacerów...



Przypomniało mi się, że dla warszawiaków to już ostatnie dni, żeby zobaczyć żywą szopkę w kościele kościele Stanisława Kostki na Żoliborzu. Nie lada okazja dla miejskich dzieci zobaczyć pierwszy raz na własne oczy (być może pierwszy raz w życiu) wiejskie gospodarskie zwierzęta. Psa i kota nie liczę...

Oby nam się w Nowym Roku i przerwany seans

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!



W sylwestrowe popoułudnie udałem się do kina na "Białą Wstążkę". KIno Muranów. Tańsze bilety, old school i coś dla tych, którzy nie trawią multiuplexów. Niestety zdarzyło mi się to pierwszy raz w życiu - jakieś niecałe pół godzinki przed końcem filmu doszło do jakiejś awarii projektora czy taśmy, w każdym razie do dziś nie wiem, jak film się kończy. Awarii nie dało się usunąć, co dla kina musiało być nie lada problemem, bo tego samego wieczora miał się tam odbywać sylwester z filmem. Pani z kina poinformowała, że na te same bilety można przyjść jeszcze w w weekend na ostatnie seanse tego filmu. Co też uczynimy. Trzeba tylko tak wycyrklować, żeby już nie oglądać pierwszych dwóch godzin filmu, tylko przyjść na ostatnie dwie godzinki.

A propos Nowego Roku i Nowego Jorku, że jeszcze raz nawiążę do reklamy Heinekena - prawie milion ludzi i prawie 1.4 tony konfetti. Nieźle, co...?