Friday, April 8, 2011

Peżocik

Mijałem go od kilku miesięcy. Srebrny peżocik na łódzkich numerach. Stał dzień w dzień w tym samym miejscu na Rakowieckiej. Myślę sobie, ktoś tu pewnie parkuje i chodi do pracy albo po prostu tu mieszka. Ale mijały tygodnie, a peżocik wciąż nie ruszał się z miejsca. Nikt biduli nie odśnieżał przez całą zimę, zwały błota pośniegowego pługi pryskały na peżocika. Po kilku ładnych miesiącach zobaczyłem, że auto stoi już na kapciach - w każdym kole flak. A że felgi aluminiowe to wiedziałem, że to nie koniec. Idę sobie któregoś dnia, patrzę...



Ktoś autko kół pozbawił. Ale tak sprytnie, że tylko zabrał parę od chodnika. Ta od ulicy wciąż na miejscu - tam najwyraźniej trudniej w nocy ukraść.

Tuesday, April 5, 2011

Park&Ride

Zawsze sądziłem, że parkingi typu Park&Ride powinno się lokalizować na dalekich obrzeżach miast, by odciążyć zakorkowane ulice. Powinny one być zlokalizowane najlepiej w okolicach stacji podmiejskiej kolejki. Wtedy mają sens. Niestety w Warszawie parkingi Park&Ride powstają... w mieście. Dlaczego? Bo miasto może stawiać takie inwestycje tylko na terenie miasta. Nikt nie wpadł na pomysł, by dogadać się z taką Lesznowolą, Raszynem, Ząbkami czy Łomiankami. Jeśli jadąc z Piaseczna w porannych godzinach szczytu dojazd do Warszawy zajmuje mi godzinkę (przy sprzyjających wiatrach, a to prosta droga), to po kiego ja się pytam, mam zostawiać auto na parkingu Park&Ride skoro jeszcze z 10 minut i będę u celu podróży - w pracy, nie wychodząc ze swojego wygodnego auta i unikając tłumów w tramwajach czy metrze. A dodać też trzeba stracony czas na wjazd na parking, znalezienie miejsca i uciekające minuty na dotarcie z parkingu do środka komunikacji miejskiej. To wszystko jest na głowie postawione. Podobnie z Raszyna dojazd do Warszawy - a Park&Ride jest dopiero na Okęciu. Przecież na zdrowy rozum nie opłaca się przesiadać i tracić na to czas. Martwi mnie to w kontekście tego, że już niedługo będę się musiał przemeldować i bardziej mnie bedzie szlag trafiał, kiedy obserować będę, jak trwonione są pieniądze podatników.

Sunday, April 3, 2011

Kibic

Nabyłem drogą kupna kartę kibica na stadion Legii. Musiałem, bo chciałem z małżonką wybrać się z ciekawości na jeden z meczów. Ale choćby na ten jeden - trzeba sobie wyrobić kartę. 10 zł sztuka. No i jest. Spacerując po Łazienkach, nieraz słyszeliśmy stadionowe ryki, które z nowego obiektu brzmią imponująco (zwłaszcza jak wczoraj wygrany prawie mecz z Ruchem przegrali 2:3 i kibice dawali do zrozumienia piłkarzom, co myślą o ich grze: "K... mać, Legia grać!"). Ogólnie więc szykuje się niezapomniane przeżycie z lekkim dreszczykiem niepewności o własne bezpieczeństwo.
Niestety nie pójdziemy na mecz z Wisłą, bo Kasia ma szkolenie tego dnia, ale zostanie jeszcze Korona Kielce i coś tam jeszcze. Oczywiście wybieramy "sektor rodzinny". A poza tym myślę sobie, że może warto nosić taką kartę w portfelu - może się przydać podczas nieoczekiwanego spotkania pierwszego stopnia z kibolami Legii na mieście...

Wiosna

Saturday, April 2, 2011

Mirów


Z cyklu - warszawskie kontrasty:
ul. Łucka, pogranicze Śródmieścia i Woli - jakieś 7 minut piechotą od Ronda ONZ