Od kilku dni nie mogę nie tylko ruszyć samochodu z zasypanego zmarzniętym śniegiem podwórka, ale również dostać się do auta, żeby choć go odpalić i zobaczyć, czy akumulator jeszcze żyje. Odgarniający śnieg z chodnika składowali go między stojącymi na parkingu samochodami (bo było najłatwiej), więc góra śniegu sięga mi do okna przednich drzwi. Coś z tym trzeba zrobić, bo na odwilż się nie zapowiada.
Tymczasem odczuwam niemal sadystyczne ciągoty do oglądania przez okno jak inni użytkownicy czterech kółek zakopują się w śniegu, próbując wyjechać z podwórka.
Tuesday, January 12, 2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Dziś rano bohatersko odśnieżyłem almerę. Nie było to łatwe. Jak widać na zdjęciu, musiałem najpierw dostać się do środka, co nastąpiło za pomocą tylnych drzwi. Wówczas mogłem cofnąć metr-dwa do tyłu (co też nie było łatwe, ale na szczęście pod autem nie było śniegu, więc jakoś poszło. Ostatecznie udało mi się już wyjść właściwymi drzwiami i dokończyć odśnieżanie auta.
ReplyDeleteJa nie poznałem, że to Twój samochód :)
ReplyDelete