Thursday, November 26, 2009

Stołeczny folklor

Którejś soboty wywabił mnie na balkon rytmiczny metaliczny dźwięk. Okazało się, że to jakiś facet, który ostrzy noże dawał znać, że właśnie zjawił się na podwórku. Dla mnie było to nie lada sensacją, bo nie wiedziałem, że takie zjawiska jeszcze funkcjonują. Miał koło do ostrzenia noży i nożyczek i zapraszał do usługi. Chyba nie miał jednak za wiele szczęścia, bo w ciągu kilku łądnych minut nikt chętny się nie pojawił.

Podobne zjawisko miało miejsce w jeden z wakacyjnych weekendów. Tym razem był to dźwięk harmonii. Pewien mężczyzna grając, odchodził podwórko dookoła, czekając na rzucane z okien i balkonów pieniądze. A że również i w tym wypadku niewiele wskórał, obawiam się, że te całkiem sympatyczne i istniejące jeszcze zjawiska, wkrótce przejdą już zupełnie do historii.

2 comments:

  1. Minęła już północ, na dziedziniec wszedł pewien mężczyzna, bo oznajmił to siarczystym charknięciem i splunięciem tym co wycharkane (a tak właśnie charkają i spluwają tylko mężczyźni). Okna nasze wychodzą na dziedziniec w formie studni, a więc wszystkie dźwięki dobiegają stamtąd w formie zwielokrotnionej. Zanim jeszcze charknięcie zdążyło porządnie wybrzmieć, powietrze rozpruł dźwięk otwieranego rozporka, a po nim - przeraźliwie głośnej fontanny moczu oddawanego gdzieś, całkiem blisko naszego okna. Pod koniec sikania, gdy fontanna coraz wyraźniej zmieniała się w cichy strumyk, kiedy nabierałem powoli nadziei na koniec tego wszystkiego, do palety dźwięków mężczyzna ów dodał jeszcze mocne pierdnięcie. Ktoś otworzył okno i krzyknął: wypierdalaj! na co mężczyzna odpowiedział: sama se wypierdalaj, głupia pizdo! I poszedł. Mam nadzieję, że wraz z nim te całkiem sympatyczne i istniejące jeszcze zjawiska, wkrótce przejdą już zupełnie do historii.

    ReplyDelete
  2. Sąsiad mieszkający nade mną oddaje mocz tak długo, perliście i w sam środek "oczka wodnego", że odgłos niesie się rurami dość wyraźnie...

    ReplyDelete