Monday, February 7, 2011

Bagażnik

Ostatni cieplejszy (choć jeszcze nie wiosenny) weekend spożytkowałem na umycie i odkurzenie auta. Przy okazji uświadomiłem sobie, jaki bajzel uzbierał mi się w bagażniku. Dwie puste skrzynki po ziemniakach i słoikach od teściów z Dolnego Śląska, torba z siedmioma butelkami po Ciechanach (wożę to jak głupi, bo szkoda mi wywalić, a polskie przepisy są tak ułomne, że bez paragonu nie chcą przyjąć butelek), no i prawidziwy hit - łopata. Kiedy na początku grudnia przysypało mocno, Poznań ruszył po coś do odkopania auta, bo plastikową domową szufelką to ja sobie mogę po głowie podrapać. No a że wszyscy pomyśleli podobnie, kupno poręcznej saperki w Warszawie było cudem. A że auto trzeba było jakoś odkopać, a lód skrószyć - Poznań kupił łopatę, którą była. A że zajmuje całą szerokośc bagażnika to trudno... I tak ją będę woził, jak kretyn, aż wraz z nowym mieszkaniem nie nabędę drogą kupna piwnicy tudzież komórki lokatorskiej. Na szczęcie idealnie wpasowała się z brzegu i nie zajmuje miejsca.

5 comments:

  1. a wiesz, że tego Twojego "Ciechana" za jasną cholerę nie da się u nas kupić. Szukałem już chyba wszędzie. Może wyślesz jedną butelkę jakimś poczteksem? :) oczywiście nie chodzi mi o pustą flaszkę z bagażnika.

    ReplyDelete
  2. tu też nie ma go wszędzie, kupuję zwykle w Carrefourze, ale i to nie w każdym, coś wymyślę...

    ReplyDelete
  3. a jeden z kolegów po przeczytaniu tego wpisu nazwać mnie chciał tutaj w komentarzu "słoikowym warsiawiakiem", ale się powstrzymał...

    ReplyDelete
  4. W Carrefourze powiadasz. Mam niedaleko Carrefour Express, muszę tam zaglądnąć bo tam nie sprawdzałem.

    ReplyDelete
  5. u mnie carrefour express na osiedlu w ogóle nie prowadzi alkoholu

    ReplyDelete