Sunday, February 7, 2010

Spinki się znalazły!

Chodziły mi po głowie od kilku ładnych tygodni. Z większym lub mniejszym natężeniem w zależności od tego, czy przywdziewałem koszulę i przypominałem sobie właśnie o braku moich ulubionych (bo ślubnych) spinek do mankietów. Rzadko zdarza mi się cokolwiek zgubić, ale jeśli już to nastąpi, przeżywam to niemiłosiernie. Nawet jeśli chodzi o jakąś pierdółkę. Przeszukałem nawet gruntownie wszystkie swoje torby, gajery, pokrowce, marynarki i zakamarki. Bezskutecznie...

Swojej rozpaczy dałem raz nawet upust na facebooku. Gdzieś podskórnie czułem jednak, że sprawa nie jest zamknięta.

Rozwiązanie nastąpiło w ten weekend. Odebrałem wywołane zdjęcia, które zahaczały jeszcze o wesele mojego kuzyna w minione lato. Przeglądam te zdjęcia i patrzę. I co widzę, że na zdjęciach mam już podkasane rękawy. Dedukuję - było gorąco, żeby podkasać rękawy musiałem pozbyć się spinek, na zdjęciu wykonanym na zewnątrz było jeszcze jasno, więc nie byłem jeszcze pijany, a zatem nie mogłem ich gdzieś tam sobie beztrosko posiać.

I nagle mnie olśniło! "Kasiu!" - pytam. "Którą torebkę miałaś na weselu?". A że jest ona bardzo letnia (torebka w sensie, nie Kasia), o tej porze roku zalega gdzieś na dnie szafy. Dokopaliśmy się do niej po ładnej chwili, bo tych torebek w tej szafie jednak trochę jest. Kasia zanurzyła dłoń w tej różowej i po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech. Na mojej tym bardziej. Victory!!!

No comments:

Post a Comment