Sunday, July 24, 2011

Ofiary

Miałem ostatnio do czynienia z kilkoma osobami w wieku 50+ pochodzącym z zagranicy, dla których pobyt w Polsce był ich pierwszym u nas pobytem w życiu. Nie wiem czy to kwestia wieku, czy po prostu jakiś rodzaj szoku kulturowego, ale niektóre z tych osób poruszali się po Warszawie jak dzieci we mgle. Dwa przykłady. Mężczyzna prosi o taksówkę na telefon. Bardzo zależało mu na tym, by była to taksówka koloru żółtego, bo inaczej skąd będzie wiedział, że akurat ta taksówka, która podjechała pod wskazany adres jest jego... Nie wiem, czego oni się o Polsce naczytali przed przyjazdem tutaj, ale obawa przed zatrzymywaniem taksówki na ulicy była ogromna. Inny przykład: pobyt na poczcie. Pomagałem Amerykance wysłać przesyłkę. Zachowywała się, jakby pieewszy raz widziała pocztę z kilkoma okienkami i systemem numerkowym. Powaliło mnie natomiast pytanie o security - prześwietlanie przesyłek. Mówię jej, pewnie, ale dopiero na lotnisku. Przecież u Was też nie robią tego w okienku pocztowym? Później dowiedziałem się, że Pani była gdzieś z upstate New York, więc pewnie tam jest jeden Pan pocztowy i urząd bez okienek.

Czułem jakąś chorą cichą satysfakcję z faktu, że my potrafimy sobie poradzić zagranicą, gdziekolwiek się znajdziemy, a oni - a zwłaszcza Amerykanie - zostawieni sami sobie u nas mogą zginąć.

No comments:

Post a Comment