Monday, January 24, 2011

Hej, to znowu ja!

Z ogromnym zaskoczeniem, ale i pewną satysfakcją odebrałem fakt, że na niniejszy blog (choć niekatualizowany już prawie z rok) trafiły ostatnio dwie osoby. Co więcej, nawet go pochwaliły. Najpierw - już jakiś czas temu - była to koleżanka ze studiów podyplomowych, a teraz kolega z Wałbrzycha (Edward! dzięki!). Nie ma większej motywacji i moblizacji do powrotu do bloga niż właśnie takie opinie. Dlatego dajcie mi chwilkę na zebranie myśli i kontynuację wpisów. Zaniedbanie to wynikało ze zmiany pracy i braku czasu, ale skoro mam publikę w postaci co najmniej dwóch wiernych Czytelników (właściwie dwoje) nie wypada choćby dla nich nie pisać. Zgodnie z sugestią zmienię jednak tytuł bloga na inny, bo ta Warszawa już nie jest dla mnie taka obca.

Do czasu nowego wpisu linkuję do efektu Projektu Warszawiak. Bez żadnych podtekstów. Przypominam, że oryginalnie to jest piosenka Stanisława Grzesiuka i wciąż jest grana przez warszawskie kapele podwórkowe.

1 comment: